Jest pewien lokal w Szczecinie, dla niektórych kultowy. Malutki, kameralny z uroczym neonem rodem z poprzedniej epoki.
Któregoś pięknego dnia usiadłem przed telewizorem i oddałem się jednej z najpopularniejszych dyscyplin sportowych dorosłych facetów, czyli Turniejowi Skoków Po Kanałach TV.
Karnawał, karnawał. Zaczęliśmy świętować od sylwestra, radośnie i naiwnie, tak jakby ubiegłoroczna klątwa traciła moc dokładnie z wybiciem północy.
Pewnie się przesłyszałam. Ech…a może oczy już nie te?” Babcia Martynka stoi na progu domu z zadartą głową i osłaniając dłonią oczy przepatruje niebo nad leżącym nieopodal jeziorem.